Witam,
mam pytanie dotyczące kwestii kto zawinił i czy lub/i jaka jest przyczyna.
Pół roku temu udałam się do dentysty na leczenie siódemki, jako, że wcześniej nigdy nie brałam znieczulenia tak i wtedy nie wzięłam. Ból był nie do zniesienia, wyszłam praktycznie mokra od potu i trzęsłam się z emocji, ale dałam radę. ;)
Początkowo wszystko było w porządku, ale co jakiś czas bardzo bolała mnie ta siódemka i przy kolejnych wizytach wspominając pani dentystce o tym ona mi ją delikatnie szlifowała, bo wówczas myślałyśmy, że po prostu w pewnym miejscu nałożyła za dużą warstwę plomby i dlatego powodowało to ból. Jednak po czwartym razie poprawiania tego bezskutecznie pani lekarz zdecydowała się na powtórne założenie plomby, tym razem z jakimś ,,podkładem". To była ostatnia wizyta, zdążyłam naprawić inne zęby i ta siódemka była ostatnia. Niestety od pół roku nadal mnie boli i praktycznie nie używam tamtej strony do przeżuwania.
Moje pytanie brzmi, czy problemem mogło być nasuszenie jakiś nerwów, czy też sam fakt wypełnienia bez znieczulenia, czy też natura tego zęba jest taka i jedyne co mi pozostaje to leczenie kanałowe? :(